Because the Biography of Katarzyna Dańko may be of interest to my relatives and readers in Poland, I am providing the story here, in Polish. I have also posted an English version, a photo of Katarzyna and her son Franciszek, and a photo from Franciszek’s wedding. Kasia Tropiło provided both the biography in Polish and the English translation. Dziękuję Kasiu!
Urodziła się w 10 marca 1879 roku Nienadowej pod numerem 215. Akuszerką przy jej porodzie była Marianna Klimczyk. Na drugi dzień tj. 11 marca została ochrzczona przez księdza Karakulskiego z parafii Dubiecko. Pochodziła z wielodzietnej rodziny. Miała jedenaście sióstr i jednego brata. Nie zachowały się żadne informacje o siostrach Katarzyny.
Przekaz rodzinny mówi, że jej brat był człowiekiem nieprzeciętnie silnym a jednocześnie bardzo spokojnym. Spokój ten był często przedmiotem kpin kolegów. Pewnego razu, gdy żarty kolegów stały się trudne do wytrzymania, chłopak podniósł ponad głowę jednego z adwersarzy i przerzucił przez płot, ucinając już na zawsze żarty na swój temat. Podobno walczył też z niedźwiedziem będącym własnością cyganów przejeżdżających z taborem. Miał dwóch synów – Henryka i drugiego o nieznanym imieniu, który był najprawdopodobniej członkiem załogi samolotu zestrzelonego w czasie drugiej wojny światowej nad Włochami.
W wieku niespełna dziewiętnastu lat, 9 lutego 1898 roku wzięła ślub z Janem Tropiło. Prowadzili razem spore gospodarstwo w Paćkowicach koło Niżankowic. Nie wiadomo kiedy zmienili miejsce zamieszkania. Przez sześć lat czekali na potomka co może świadczyć o kłopotach z poczęciem dziecka i tłumaczyć dlaczego mieli tylko jednego syna, co nie było zwyczajne w tamtych czasach. Ich syn Franciszek urodził się w 1904 roku.
Wiele lat później (10-15 lat) ktoś pod drzwi domu Tropiłów podrzucił niemowlę – dziewczynkę. Dziecko to zostało przez nich przyjęte i wychowane jak własne. Dziewczynce dali na imię Marysia.
Wiadomo, że była znachorem weterynaryjnym. Według relacji rodzinnych miała „nadprzyrodzone” własności i stąd uważana była za „czarownicę”. Po śmierci męża, mieszkała na skraju wsi. Przejeżdżający koło domu chłopi na wszelki wypadek popędzali konie. Franciszek Tropiło opowiadał swojemu synowi o sytuacji w której szedł ze swoją matką do kościoła. Byli spóźnieni. Przed kościółkiem stała duża grupa ludzi, odwrócona do idących tyłem. Będąc jeszcze w sporej odległości od kościoła Katarzyna szepnęła do swojego syna „zobacz teraz wszyscy się do nas odwrócą”. W tym samym momencie głowy wszystkich zgromadzonych przed kościołem obróciły się w ich stronę.
Po śmierci męża w 1931 roku samodzielnie prowadziła gospodarstwo. Zachował się spis rzeczy i inwentarza żywego dnia 9 lutego 1940 roku. Gospodarstwo miało powierzchnię 13 morg.
Według tego spisu znajdowały się w nim:
• 2 krowy
• 2 jałówki
• 1 cielę
• 1 dwuletni koń
• 30 kur
• 3 gęsi
• 3 kaczki
• 2 wozy
• 1 brona żelazna
• 3 homonta
• 1 waga dziesiętna
• 20 kóp żyta
• 20 kóp pszenicy
• 15 kóp owsa
• 1q kukurydzy
• 1q fasoli
• 80q ziemniaków
• 14q buraków
• 1 pług
• 2 łóżka drewniane
• 1 nowe łóżko żelazne
• 1 bambitel
• 2 szafy na ubrania
• 1 szafka na naczynia
• inne jak: rydle, widły, worki, siekiery itp.
• obrazy religijne.Zachowany spis pozwala stwierdzić, że gospodarstwo było bogate.
Wojna dotarła do Paćkowic 17 września 1939 roku razem z krasnoarmiejcami. W lutym 1940 roku wyjechały z Polski pierwsze transporty z zesłańcami na Sybir. Los ten nie ominął także Katarzyny mieszkającej wraz z Marysią. Nie jest znany powód dla którego rodzina znalazła się na listach przeznaczonych do wywiezienia. Ze względu na skalę aresztowań władze okupacyjne porzuciły jakiekolwiek pozory działania w imię prawa. W czasach carskich wykorzystywano procedury „zesłania w trybie administracyjnym” głównie przeciwko kułakom. Być może i w tym przypadku posiadanie bogatego gospodarstwa było wystarczającym „powodem” do zsyłki.
Sowieccy żołdacy weszli do domu w Paćkowicach zastając Katarzynę chorą i leżącą w łóżku. Nie wiadomo dlaczego podejrzewali, że leży ukrywając pod kołdrą broń. Kazali jej wstać i odkryć kołdrę. Wstała z trudem ale to wystarczyło oprawcom do stwierdzenia, że jest zdolna do transportu. Razem z przybraną córką zebrały kilka rzeczy i rozpoczęły ostatnią, tragiczną podróż Katarzyny. Transport trwał długo. Trafiły do Omskiej Obłasti. Szacuje się, że na terenach wschodniej Polski aresztowano i zesłano do obozów Gułagu 108 tysięcy osób. Dalsze 320 tysięcy deportowano do odległych osad na Dalekiej Północy Rosji i w Kazachstanie. W tej ostatniej liczbie mieści się tragedia Katarzyny i jej przybranej córki.
Nie wiadomo dlaczego NKWD decydowało kogo należy „tylko” deportować a kogo zesłać do obozów Gułagu. Deportacje miały pełnić rolę karną. Oprócz tego jednak były częścią wielkiego planu zasiedlenia północnych regionów Rosji. Deportowani cierpieli co najmniej tak samo jak ich krajanie wysłani do obozów pracy. Ci, którzy znaleźli się w obozach, przynajmniej codziennie dostawali chleb i mieli gdzie spać. Zesłańcy zwykle nie mieli ani jednego ani drugiego. Pozostawiano ich samym sobie, bez środków do życia.
W nieprzyjaznych warunkach Syberii, w nieprzyjaznym klimacie, z widokiem obcych krajobrazów wyczerpana Katarzyna straciła zmysły. Wybiegła w tajgę, z której nie wróciła już żywa. W tamtych warunkach chowano ludzi przysypując ich bezpośrednio cienką warstwą ziemi. Aby pochować matkę w trumnie, Maryśka musiała oddać jeden z największych skarbów jaki można było mieć w tamtych warunkach – pierzynę pozwalającą bezpiecznie przeżyć mroźne noce.
Maryśka przeżyła zesłanie. Jak wielu Polaków została żołnierzem Pierwszej Dywizji im. Tadeusz Kościuszki. Udało jej się wrócić do Polski. Po wojnie wyszła za mąż. Z niewiadomych powodów, jej mąż przyjął jej nazwisko. Pojawiło się więc troszkę więcej Tropiłów w książce telefonicznej choć już nie krew z krwi.
Copyright © 2007 by Stephen J. Danko